Kategoria: 

POROZMAWIAJMY O SOLI

ANIA: Solisz.

Jacek: Solę. Ale bez przesady. Sól dodaje smaku, wydobywa z każdej potrawy to coś! I świetnie konserwuje. Więc w czym problem?

ANIA: Sól używana w dużych ilościach zatrzymuje wodę w twoim organizmie, powoduje obrzęki, nadciśnienie, puchnięcie.

Jacek: Nie mam nadciśnienia! Nie puchnę, nie mam obrzęków. A bez soli nie potrafię jeść.

ANIA: Bo to jest chyba najbardziej popularna przyprawa na świcie. Chyba każdy jej używa i chyba większość – nadużywa. Bezpieczna dla naszego organizmu i co najważniejsze: dla zdrowia, jest dzienna dawka sol, która nie przekracza rozmiarami jednej płaskiej łyżeczki. To około 6 gramów. Tak zaleca Światowa Organizacja Zdrowia.

Jacek: Nie zjadam tyle.

ANIA: A skąd wiesz? Patrzysz tylko na to, co sam dosalasz. A sól z chleba, sera, przetworów mlecznych, wędlin, z setek innych produktów i półproduktów? Przekraczasz dzienną dawkę całkowicie nieświadomie.

Jacek: Czyli co? Nie używać? Bez sensu. Przecież to niemożliwe.

ANIA: Używać – morską sól. Pamiętaj, że sól soli nie równa. Spośród najbardziej u nas popularnych: kamiennej, morskiej, warzonej lub kuchennej (dwie ostatnie są oczyszczone, czyli pozbawione niemal wszystkiego, co w soli naprawdę najbardziej wartościowe), najzdrowsza jest sól morska. Zawiera bogate źródła wszelkich mikroelementów, które są potrzebne do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Ma w sobie magnez, lit, selen, cynk i jod. Prawdziwa morska sól działa alkalizująco dla tkanek, pozytywnie wpływa na trawienie, bierze czynny udział w przemianach energetycznych w komórkach. A do tego – zapewnia prawidłowość funkcjonowania włókien nerwowych, równoważny poziom cukru we krwi, idealnie oczyszcza nasz organizm z toksyn i resztek przemiany materii, poprawia wygląd cery, pomaga w leczeniu trądziku i celulitu oraz wpływa na poprawę krążenia… Czemu się tak gapisz?

Jacek: Skąd ty to wszystko wiesz?

ANIA: Czytam. Ty konsumujesz, ja czytam. Przepisz ten fragment, trzeba udostępniać wiedzę…

Jacek: „Kuchnia i medycyna”, J. Aleksandrowicz, I. Gumowska, wydawnictwo WATRA, Warszawa: „W tych społeczeństwach, które spożywają sól, otrzymywaną w tradycyjny sposób przez  odparowywanie wody morskiej na słońcu (np. Hiszpania, Wenezuela, Japonia), takie choroby, jak białaczki limfatyczne u ludzi i zwierząt, są bardzo rzadkie, podobnie jak przedwczesna miażdżyca, zawały czy zaburzenia psychiczne.

Społeczeństwa, odżywiające się bogatym w białko pożywieniem morskim oraz używające jako przyprawy soli morskiej, są zdrowsze od tych społeczeństw, które z pożywieniem pochodzącym z morza nie mają kontaktu(…)

Na ogół przyjmuje się, że sól morska ma niemal komplet mikroelementów, podobnie jak nieoczyszczona sól kopalna, kamienna.(…) odczyszczona sól jest tak samo bezwartościowa dla zdrowia, jak sól warzona. (…) Współczesna technologia zabiera z soli wszystko to, co w niej wartościowe, m. in.: jod, magnez, lit, selen, cynk, cynę itd. W ten sposób marnujemy skarby, które daje nam przyroda. Ale biała  oczyszczona sól była kiedyś synonimem dobrobytu, tak jak „kajzerki", czyli białe bułki jadane przez samego cesarza — Kaisera.

Do góry

Przeszukaj serwis