Włoskie śniadania
Ania: Włoskie śniadania, podobnie jak francuskie, to głównie – sama słodycz. Niezdrowa i tucząca.
Może to niepolityczne zaczynać pokazywanie kraju kojarzonego ze smaczną kuchnią od słabszej jego strony ale… Przyznaję bez bicia, że jestem załamana tym, co Włosi serwują swoim żołądkom o poranku. Jednak bez poznania i doznania na własnym organizmie – doświadczenie tego kraju i diagnoza kulinariów nie byłyby pełne.
Jacek: Prawda. Ta kobieta o mało nie zabiła kelnerki w hotelowej restauracji, gdy na szwedzkim stole znalazła o poranku tylko słodkie ciasta drożdżowe i kruche, i do tego wybór dżemów, powideł i miodu. I kawę…
Ania: Nie, były jeszcze plasterki sera, salami i jajka na twardo. To propozycja dla turystów z innych regionów europy:-( Na pytanie, czy można liczyć na jajecznicę albo na pomidora, pani zrobiła wielkie oczy z pytaniem – POMIDORA? NA ŚNIADANIE?! I to nam wystarczyło. Widocznie tak musi być, widocznie takie muszą być włoskie realia. Od tego momentu pogodziliśmy się z sytuacją. Słodkie rogaliki na śniadania i kropka. Zapomniawszy o tym, można było poddać się na kilka dni urokowi regionu. Przecudnej urody – Toskanii.
Jacek: Toskania jesienią, jaka jest…? Klimatyczna. Ale ta z wiosny i lata chyba jednak bardziej smakuje oczom.
Ania: A wracając do włoskich śniadań… Nauczyliśmy się rozkoszować słodkościami od rana, które już 3-4 dnia zaczęły jednak dawać znać o sobie. Włosi te słodkie ciasta i rogaliki z kawą cappucino (na krowim mleku) nazywają lekkim śniadaniem. Lekkim? Chyba dla kucharza?! Serwowanie żołądkowi niemałej dawki węglowodanów i cukrów prostych, czyli pieczywa i ciast z drobnej pszennej mąki oraz dżemów i miodu, to niesamowity ciężar dla żołądka. I tak każdego dnia.
Jacek: Choć i my też grzeszymy słodkościami, ale – nie codziennie i nie na dzień dobry, to znowu muszę przyznać ci rację. Czwartego dnia nasze brzuchy dziwnie urosły.
Ania: Bo odzwyczajone od długo i trudno trawionych „pszennych zapychaczy”. Za tę kulinarną kulturę śniadaniową stawiamy Włochom dużego minusa. Regularnym, codziennym, słodkościowym skrytożercom mówimy – NIE.
Po powrocie od razu musieliśmy zastosować naszą zdrowo-odchudzoną „miotełkę”
Jacek: Śniadaniom włoskim – nie, obiadom, kolacjom – tak.
Ania: …ale o tym w kolejnym odcinku. Teraz smaczny toskański klimacik.